... czyli rzymskie święto ku czci Jowisza, które zaczynało się właśnie 5 września:)
Dzisiejszy post będzie troszkę o niczym, bo - mimo, że ciągle coś dziergam - nie mam zdjęć, żeby się z Wami podzielić (a zrobiłam sobie sweterek!).
Na sam początek ośmiorniczki przed wysyłką:
A na koniec przydrożna "sowa", bo któregoś popołudnia udało się wyskoczyć na grzyby:
Dzisiejszy post będzie troszkę o niczym, bo - mimo, że ciągle coś dziergam - nie mam zdjęć, żeby się z Wami podzielić (a zrobiłam sobie sweterek!).
Na sam początek ośmiorniczki przed wysyłką:
Następna jest wiewiórka - okazało się, że codziennie przychodzi w jedno miejsce i zjada szyszki krusząc na dach samochodu:)
Mój kot, Manfred, namówiony do pozowania (siedział tam, bo lubi jeść świeże oregano):
A jak Wam się udaje spędzać te (jeszcze) dość ciepłe dni?
Prawdziwa armia ośmiornic :) A ja się cieszę jak wydziergam 2-3...
OdpowiedzUsuń2-3 to też jest super! Poza tym te robiłam od czerwca, więc miałam trochę czasu... :)
UsuńCała rodzinka ośmiornieczek!
OdpowiedzUsuńCudowne osmiorniczki, kot to prawdziwy model a wiewiórka psotna :)
OdpowiedzUsuńOśmiorniczki zachwycają mnie swoja paletą barw :)
OdpowiedzUsuńŚwietne ośmiornice.
OdpowiedzUsuńOśmiorniczki są cudne! I tyle ich na raz!
OdpowiedzUsuńA kot na serio to oregano pożera?!
Tak. Natomiast trawą dla kotów otwarcie gardzi.
UsuńŁo, ile ośmiornic. Cała mini armia. :D Aż bym zjadła kani w mleku, szkoda tylko, że u mnie złośliwie za sucho na grzyby. :V
OdpowiedzUsuńłooo super te osmiorniczki :)
OdpowiedzUsuń