Lapis lazuli pewnie znacie - jest to kamień półszlachetny używany w zdobieniach (i nie tylko) już od paru tysięcy lat. Poniżej przedstawiam moje pierwsze, i na pewno nie ostatnie, kolczyki z wykorzystaniem tego kamienia.
Jak widać, te egzemplarze mają niewielkie wtręty pirytu. Połączyłam więc niebieskości z malutkimi złotymi koralikami toho. Wykorzystałam również bigle, które znalazłam w osiedlowym sklepie z koralikami - bardzo żałuję, że nie kupiłam wówczas garści, bo sklep już nie istnieje, a w innych miejscach ich nie spotkałam.
Jeszcze w ramach archeologicznej ciekawostki - jeden z zabytków sumeryjskiej sztuki, tzw. "Sztandar z Ur" zdobiony jest właśnie lapis lazuli (tło) oraz muszlami (postacie). Gwoli ścisłości: "Sztandar" to drewniana skrzynia o nieznanej funkcji.
Na stonie "Szandaru", którą widzicie powyżej, przedstawiono czas wojny, czyli wojowników, rydwany z oszczepnikami, a także pokonanych jeńców. W najwyższym pasie
przedstawiono samego króla.
Śliczne kolczyki! Też mam parę lapis-lazuli w różnych kształtach i rozmiarach i od dawna się przymierzam, żeby coś z nich zrobić... Chyba dałaś mi motywację, prezentując je w tak pięknej formie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam lapis-lazuri, więc zdecydowanie te kolczyki uderzają w moje serce. Są po prostu świetne. :D
OdpowiedzUsuńŚliczne kolczyki, bursztynowe/złote koraliki i bigle pięknie przełamują ciemną całość :-)
OdpowiedzUsuńmmm piękne wspaniały kolor
OdpowiedzUsuńOch, bardzo lubię ten kamień. A kolczyki są piękne po prostu, w cudownym kolorze!
OdpowiedzUsuń