Stado kulek sfilcowanych najpierw na sucho, potem na mokro, w kolorach moich wyśnionych ;) udało mi się dopracować niemalże do końca ilość wełny potrzebnej na to, aby kolejne powstawały w tych samych wymiarach.
I na początek - taka oto bransoletka, Atlal Babil, nazwana tak samo jak stanowisko archeologiczne na miejscu dawnej stolicy Babilonii, którą uzupełniłam drewnianymi koralikami i dwoma metalowymi "przerywnikami", których wzór kojarzy mi się właśnie z mapą świata wg starożytnych babilończyków.
O rany! Ale cudeńko! Piękna, a jakie kuleczki śliczne, gładziutkie i w ogóle ACH!!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
OdpowiedzUsuńcóż, nie chcę, żeby to zabrzmiało jakoś fałszywie, lecz wszak uczyłam się od najlepszych :P
kulki przecudne:> oznajmiam, że moje filcowe sprawki nie będę lepsze niż te wisienki poniżej, mimo presji jakościowej wywieranej przez współautorkę bloga:D
OdpowiedzUsuń