poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Guns N'Roses

"She's got a smile that it seems to me
Reminds me of childhood memories
Where everything
Was as fresh as the bright blue sky
Now and then when I see her face
She takes me away to that
special place
And if I stared too long
I'd probably break down and cry

Sweet child o' mine
Sweet love of mine"
 Naszyjnik w kolorach mandarynkowych (które ostatnio dominują na naszym blogu ;)) oraz w ciepłych pomarańczach i czerwieniach, zrobiony specjalnie dla mojej Mamy, z może nieco przekorną dedykacją piosenki "Sweet child O'Mine" Guns N'Roses we tle.

... i druga, tuż za nią


Stado kulek sfilcowanych najpierw na sucho, potem na mokro, w kolorach moich wyśnionych ;) udało mi się dopracować niemalże do końca ilość wełny potrzebnej na to, aby kolejne powstawały w tych samych wymiarach.

 I na początek - taka oto bransoletka, Atlal Babil, nazwana tak samo jak stanowisko archeologiczne na miejscu dawnej stolicy Babilonii, którą uzupełniłam drewnianymi koralikami i dwoma metalowymi "przerywnikami", których wzór kojarzy mi się właśnie z mapą świata wg starożytnych babilończyków.  

czwartek, 19 kwietnia 2012

Pierwsza filcowa sprawka

Kolczyki z  kulek filcowanych na sucho (pokłon w stronę Mistrza z Puław:)).
Bo uwielbiam motyw kolczyków-wisienek, a te są zaczątkiem ogromnej kolekcji owocowej, którą wykonam jak będę miała czas. Ot co!

Czerwone marmury, korale i karneol.

Moja pierwsza praca w takim rozmiarze:) Naszyjnik uszyty w rekordowym (jak na mnie) czasie 9 godzin, jako prezent dla koleżanki na jej ślub. Oczywiście, szyć zaczęłam 22 godziny przed początkiem ceremonii, co  w pewnym sensie było motywujące:D Zużyłam ok. 10 metrów sutaszu, 30 metrów nici oraz tyle kamieni ile widać na zdjęciu:) 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Grey Lady

Wśród legend Ziemi raciborskiej znajduje się tajemnicza historia o Szarej Damie ze Sławików. 
W latach 1795-1831 Sławików należał do Eichendorffów z Łubowic. Bardzo często jest wspominany w dziennikach sławnego poety romantycznego Josepha von Eichendorffa.
"Eichendorff mieszkał w swojej młodości w starym zamku w Łubowicach. Niedaleko niego zamieszkiwał w innej warowni [w Sławikowie] jego przyjaciel młody hrabia. W zimie odwiedzali się wzajemnie raz na jednym, raz na drugim zamku. Po tym, jak coraz częściej rozprzestrzeniały się wieści o duchach w pałacu w Sławikowie, Eichendorff zaproponował przyjacielowi zbadanie tej sprawy. Kiedyś spotkali się podczas burzliwej nocy w Sławikowie. Krótko przed północą podniósł się hrabia i zażądał, aby Eichendorff towarzyszył mu podczas obchodu zamku. Mężczyźni doszli do szerokich schodów, które łączyły wszystkie piętra.
Na najniższej kondygnacji, tuż obok schodów, znajdowały się duże, kute żelazem drzwi. Młody hrabia zapewnił, że nie były one otwierane ludzką ręką od stu lat. Czasami, podczas ciemnych nocy zimowych, rozchylały się same, aby wypuścić szczupłą kobiecą postać, która lekkim krokiem wbiegała po schodach na górę i znikała. Przyjaciele zastygli między drzwiami i schodami, gdyż chcieli sprawdzić, czy tajemnicza kobieta pokaże się tego wieczoru. W świetle świecznika Eichendorff zobaczył wychodzącą postać kobiecą ubraną na szaro, o twarzy owiniętej szarym welonem. Zjawa pośpieszyła schodami do góry. Młody służący, który był razem z nimi, nic nie wiedział o duchach i wyprzedził ją prawie, aby jej poświecić. Tam, gdzie schody się rozdzielały, chciał służący iść w lewo, ale dama wskazała mu białą ręką drogę w prawą stronę. Posłuszny służący zwrócił się tam, gdzie wskazała mu kobieta i cały czas jej przyświecał. Potem zniknęli oboje z pola widzenia.


Nagle dał się słyszeć straszliwy krzyk służącego, a światło świecy zniknęło w ciemności. Młodzi mężczyźni w przerażeniu osłupieli. Eichendorff wziął się w garść jako pierwszy i postanowił pójść do jadalni, by przynieść inny świecznik z płonącymi świecami. Wtedy też razem z hrabią pospieszył w górę schodów. Na piętrze znaleźli trupa służącego. Postać kobieca zniknęła. Próbowali podnieść nieżywego i w tym momencie, kiedy wrócili na dół, tajemnicze drzwi znowu były zamknięte. Zjawy z szarym welonem na twarzy nikt już potem nie widział. Mroczna zagadka śmierci służącego nie została wyjaśniona.."

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Khazad-dûm

... bo uszyłam ją podczas oglądania "Drużyny Pierścienia" (i kawałka "Dwóch Wież":P). Jest trochę mroczna jak Moria, trochę w kolorze wód Jeziora Zwierciedlanego nieopodal miasta i trochę magiczna, bo zapięcie zrobiłam z mithrilu:P
"Księżyc rzucał teraz odblask na szarą powierzchnię skały, lecz nic więcej zrazu nie spostrzegli. Potem z wolna na całej kamiennej powierzchni, wygładzonej rękami Czarodzieja, pojawiły się nikłe linie, niby delikatne żyłki srebra. Początkowo tak nieuchwytne jak blade nici babiego lata, tak cienkie, że ledwie migotały, kiedy padał na nie blask księżyca, stopniowo rozszerzały się i występowały coraz wyraźniej, aż wreszcie można było rozpoznać cały rysunek." [przekł. M.Skibniewska]

piątek, 6 kwietnia 2012

I już wielkanocnie - "jaja w poszewce" :)

Oto jaja wykonane nieco niecodzienną metodą i nie do końca rękodzielniczą, ale wyglądające równie efektownie, co proste do zrobienia. [Publikuję zdjęcia za zgodą mojej Mamy, której pomagałam przy wykonaniu - zaś pomysłodawczynią jest pani sąsiadka ;) ]


Jeśli chodzi o procedurę, jest łatwa i nieskomplikowana: na skorupkę jajka kładziemy wybrane listki - ładnie wyglądaja natka pietruszki lub selera, ew krwawnik - ale może być wszystko, co znajdziemy w ogródku czy na parapecie ;)  następnie wsadzamy jaja do pończochy/podkolanówki, oblekamy je nią ściśle i zawiązujemy w supełek, tak aby listki dokładnie przylegały do powierzchni i nie przesuwały się. Potem wsadzamy je do liści cebuli zalanych wodą, podgrzewamy, gotujemy ok.3 min i zostawiamy na parę godzin. Później wystarczy je odsączyć, rozciąć "poszewkę" i gotowe :)

Przedświąteczne porządki

W szale przerzucania, odkurzania i sprzątania znalazłam w szufladzie pudełeczko z sutaszami, które kiedyś przywiozłam do domu, a potem zostawiłam i zapomniałam.


Kolczyki i bransoletka wpasowane są nieco w klimat mrocznych lochów Hogwartu =P - pogrążone w szmaragdach, ciemnych zieleniach i czreniach.


czwartek, 5 kwietnia 2012

Jagodowe

Bordo i fiolety w ciemnej oprawie, w tonacji owoców leśnych :)
(To drugi wzór kolczyków z sutaszu jaki wymyśliłam i uszyłam.)


"Jesteśmy jagódki, czarne jagódki,
mieszkamy w lasach zielonych, zielonych,
oczka mamy czarne, buźki granatowe,
a sukienki są zielone i seledynowe.."

niedziela, 1 kwietnia 2012

Zenobia

Kolczyki w moich ulubionych kolorach, nazwane imieniem najsłynniejszej królewej Palmyry.
W ramach owej inspiracji polecam obraz Herberta Schmalza "Ostatnie spojrzenie Zenobii na Palmyrę", przedstawiający królową zakutą w złote łańcuchy (przez cesarza Aureliana).

Black and white


Trochę czarno-białej klasyki :)


"The piano keys are black and white,
but they sound like a million colours in your mind "